Anna Kołodziej-Muszyńska

Meta rezygnuje z fact-checkingu i wprowadza Community Notes – jakie przyniesie to konsekwencje? Opinie ekspertów

Na początku stycznia Mark Zuckerberg ogłosił, że Meta rezygnuje z fact-checkingu, a zamiast tego wprowadza Community Notes, rozwiązanie znane z platformy X, na której to użytkownicy mają możliwość dodawania notatek i sprostowywania nieprawdziwych informacji.

Zmiana ta póki co dotyczy USA. Czas pokaże, czy Meta będzie próbowała wprowadzić podobne rozwiązanie w Europie. Jak stwierdziła Nicola Mendelsohn, szefowa ds. globalnego biznesu Meta, na ten moment nie są planowane zmiany w zakresie weryfikacji faktów w UE. Platforma chce najpierw sprawdzić, jak to rozwiązanie sprawdzi się w Stanach Zjednoczonych. Prawdopodobnie dużą rolę odgrywają tutaj także unijne przepisy, według których platformy społecznościowe powinny reagować na pojawiającą się dezinformację i eliminować wprowadzające w błąd treści polityczne.

Konsekwencje rezygnacji z programu fact-checkingu

Jakie konsekwencje może przynieść rezygnacja Mety z fact-checkingu? Czy przejście na Community Notes może sprzyjać dezinformacji i manipulacji? Czy Mecie grozi odpływ reklamodawców, jak miało to miejsce w przypadku X? A może zmiany te będą sprzyjać przypływowi nowych użytkowników platform należących do Zuckerberga? Zapytaliśmy o opinię 14 ekspertów i ekspertek z branży. Oto ich odpowiedzi!

Piotr Chmielewski

CEO Social Media Now 

Meta zapewnia, że rezygnacja z fact-checkingu na rzecz Community Notes dotyczy wyłącznie Stanów Zjednoczonych. W Europie nic się więc nie zmieni, Meta nadal będzie współpracować z organizacjami weryfikującymi prawdziwość informacji.  

Samo rozwiązanie Community Notes znane z Twittera/X nie wydaje się złe – tam tego typu komentarze społeczności skutecznie odkłamują nawet wpisy Elona Muska. Dzięki Community Notes to społeczność rozwiązuje problem, który sama stworzyła. 

Jednocześnie całe szczęście, że rozwiązanie tego typu nie wejdzie (na razie?) w życie w Europie, bo po pierwsze: wymaga przetestowania, a po drugie: oczekiwania polityków europejskich i urzędników UE są wręcz przeciwne. W związku z historią wyborów prezydenckich w Rumunii (anulowanych ze względu na działania obcych służb na TikToku) oczekują oni raczej wzmocnionej weryfikacji treści. Tego typu zmiana ustawiałaby więc Metę na kursie kolizyjnym z regulatorami, a to nie mogłyby się skończyć dobrze. 

Artur Kurasiński

Przedsiębiorca, inwestor, twórca podcastu i newslettera o nowych technologiach – Technofobia.

No to mamy powtórkę z Twittera, tym razem na skalę wielu milardów użytkowników. Wideo Zuckerberga obejrzałem trzy razy, szukając elementów wskazujących na to, że to jest fejk. Niestety. Zuckerberg postanowił wejść w tyłek Trumpowi tak bardzo, że chce przegonić w tym Muska.

Bardzo niebezpieczny fragment to ten, w którym Zuckerberg jasno mówi, że Europa za bardzo cenzoruje amerykańskie firmy i zapowiada walkę. To jest opcja atomowa. Z takim przeciwnikiem jak Meta nie ma szans na wygranie walki. Inaczej to szury z Qanon będą wybierały kolejne rządy na kontynencie. Jedynym wyjściem w Europie będzie ban tych platform. Całkowity.

„Meta will get rid of factcheckers, “dramatically reduce the amount of censorship” and recommend more political content on its platforms, including Facebook, Instagram and Threads, founder Mark Zuckerberg has announced. In a video message, Zuckerberg vowed to prioritise free speech after the return of Donald Trump to the White House and said that, starting in the US, he would “get rid of factcheckers and replace them with community notes similar to X”.

W ogniu ideologicznej walki z „fact-checkingiem” warto też przypomnieć, że tak bardzo idealizowane muskowe „Community Notes” nie działają z prostej przyczyny – wszyscy opiniujący muszą zgodzić się co do finałowego kształtu notki, co przy tematach typu pandemia czy polityka po prostu nie jest możliwe.

Wojtek Kardyś

Ekspert od social media i komunikacji internetowej, wykładowca akademicki, digital ambasador UE, twórca treści, publicysta

Nowa polityka treści Meta, choć z pozoru przedstawiona i zaprojektowana z myślą o zwiększeniu transparentności i poprawie moderacji treści, jest niczym innym jak cynicznym i biznesowo-politycznym ruchem Marka Zuckerberga, którego kolana aż bolą od klękania przed Trumpem i jego administracją. 

Przypominam, że Meta od lat wpływa na społeczeństwo, a kolejne zmiany mogą nie tylko pogłębić istniejące problemy, ale także stworzyć nowe. Ingerencja w algorytm, promująca treści polityczne, to furtka do jeszcze silniejszej polaryzacji społecznej.

Odejście od fact-checkerów na rzecz Community Notes może spowodować, że platforma stanie się bardziej podatna na manipulacje.

Osobiście uważam, że podejście Meta i Zuckerberga stawia politykę ponad ludźmi. Już teraz taplamy się w fake newsach / scamach i wzajemnej nienawiści do samych siebie. Nowa polityka treści zwiększy toksyczność dyskursu i pogłębi podziały, zamiast wspierać swoje społeczności. 

Tak więc moje pytanie jest takie, czy Facebook wciąż jest platformą społecznościową, czy już tylko (niebezpiecznym) narzędziem politycznym? 

Anna Ledwoń-Blacha

Co-founder & Creative Director w agencji More Bananas oraz co-founder i główny organizator CRASH Mondays

Meta odchodzi od fact-checkingu, wprowadzając Community Notes, co na pierwszy rzut oka może wydawać się demokratyzacją moderacji treści, ale w praktyce niesie szereg zagrożeń.

Decyzja ta może znacząco zmienić charakter Facebooka i Instagrama. Dotychczasowe wsparcie organizacji fact-checkingowych, opartych na dziennikarskich standardach, było filarem walki z dezinformacją. Przeniesienie odpowiedzialności na użytkowników, którzy często nie mają ani wiedzy, ani czasu, by rzetelnie analizować treści, grozi eskalacją chaosu informacyjnego.

Największym wyzwaniem jest podatność systemu na manipulację. Community Notes, choć teoretycznie mają promować różnorodność opinii, mogą zostać zdominowane przez grupy interesu czy boty. Przykłady z platformy X pokazują, że taki model nie zawsze działa efektywnie – notatki docierają do niewielkiej liczby użytkowników, a dezinformacja często rozprzestrzenia się szybciej niż mechanizmy jej weryfikacji.

Długofalowo Meta ryzykuje utratę zaufania użytkowników. Wolność słowa to piękna idea, ale czy powinna odbywać się kosztem odpowiedzialności platformy? Decyzja ta podkreśla konieczność edukacji cyfrowej, która pozwoli użytkownikom świadomie poruszać się w sieci. Jednak pytanie brzmi: czy społecznościowy fact-checking na platformach o takiej skali jak te należące do Meta jest realną odpowiedzią na problem dezinformacji, czy tylko próbą uniknięcia odpowiedzialności? I jak zawsze: „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”.

Tomasz Brusik

Ekspert social media, autor rysujefejsbuki.pl

Z perspektywy użytkownika spodziewam się, że Facebooka i Instagrama mogą zalać treści skrajne – spiskowe z jednej i drugiej strony – a język debaty zaostrzy się, jak ma to miejsce na X. Wkrótce w platformach Mety zobaczymy treści, które przez kilka ostatnich lat były blokowane. Co prawda w większości będą one opatrzone odpowiednią notatką społecznościową (Community Notes), ale badania pokazują, że może ona okazać się niewystarczająca, szczególnie w przypadku mniej świadomych grup odbiorców.

Z perspektywy marketera kluczowe jest to, czy Meta zdecyduje się wprowadzić możliwość dodawania notatek społecznościowych do reklam oraz postów marek i influencerów, jak zrobił to X. To jeden z powodów, dlaczego reklamodawcy tak masowo wycofali swoje budżety z platformy Muska.

Na X można spotkać sporo reklam (np. gier wideo z adnotacją, że prezentowany w reklamie materiał wideo nie pochodzi z reklamowanej gry). Community Notes pojawiają się też pod reklamami sklepów dropshippingowych oraz sprzedających produkty słabej jakości.

W połowie stycznia agencja Reuters przekazała informację, że notatki społecznościowe w platformach Mety nie będą dotyczyły reklam, a jedynie treści organicznych. Wcześniej Wall Street Journal podał, że organiczne posty marek i influencerów również mogą nie podlegać Community Notes. Nie są to jednak informacje oficjalne, czyli od samej Mety. Rzecznik Mety nazywał je wręcz spekulacjami.

Dagmara Pakulska

Marketerka, przedsiębiorczyni i wykładowczyni akademicka, a od niedawna również konferansjerka wydarzeń branżowych. Autorka Niby-Prasówki

Decyzja Marka Zuckerberga o zastąpieniu programu weryfikacji faktów na platformach należących do Mety funkcją Community Notes, inspirowaną rozwiązaniem istniejącym już na X, to ewidentne puszczenie politycznego oczka w stronę nowej administracji, która pod przewodnictwem Trumpa wkracza właśnie do Białego Domu.

Nie zmienia to jednak faktu, że ten ruch może przynieść istotne zmiany w moderacji treści w mediach społecznościowych. Z jednej strony takie narzędzie angażuje społeczność, promując różnorodność opinii i współodpowiedzialność za przestrzeń informacyjną. Z drugiej jednak doświadczenia platformy X wskazują na ograniczoną skuteczność tego systemu, który nie zawsze spełnia swoją rolę w walce z dezinformacją.

Badanie przeprowadzone w 2024 roku przez amerykański dziennik „The Washington Post” oraz Centrum Przeciwdziałania Cyfrowej Nienawiści pokazało, że na portalu Elona Muska aż 74 proc. notatek społeczności dotyczących fałszywych informacji o amerykańskich wyborach prezydenckich nie było pokazywanych użytkownikom. Dla kontrastu: wprowadzające w błąd posty były widoczne 13 razy częściej niż dodane do nich notki.

W praktyce może to oznaczać, że portale społecznościowe, które dla wielu ludzi są źródłem wiarygodnych informacji, nierzadko preferowanym bardziej niż jakiekolwiek inne media, stracą tę moc.

Rezygnacja z profesjonalnego programu fact-checkingu może skutkować większym ryzykiem rozprzestrzeniania się fałszywych treści i teorii spisowych, co może znacząco nadużyć zaufanie użytkowników do platform należących do Mety, jak również długofalowo doprowadzić do wielu społecznych, a nawet politycznych i gospodarczych szkód.

Podsumowując, decyzja Zuckerberga cofa Metę w rozwoju o kilkanaście lat. Póki co tylko w USA, ponieważ w UE obowiązuje nieco inne prawo – lecz stanowi niebezpieczny ruch na mapie mediów społecznościowych, którego konsekwencji doświadczać będziemy już w niedalekiej przyszłości.

Natalia Charzyńska

Doświadczona performance marketerka i konsultantka. Specjalizuje się w reklamach Facebook (Meta) Ads

Community Notes to notatki dodające kontekstu danej wypowiedzi, pisane przez tzw. Contributors. Notatki są publikowane tylko wtedy, gdy pozytywnie ocenią je osoby o różnych poglądach politycznych czy społecznych. Niestety, właśnie z tego powodu większość Community Notes w serwisie X.com nigdy nie zostało opublikowanych. Finalnie więc wiele fake newsów nie zostaje wyjaśnionych i sprostowanych.

Tego typu fałszywe informacje często służą wyłudzaniu danych wrażliwych, co w kontekście reklam Meta Ads może oznaczać całkowitą utratę dostępu do kont reklamowych oraz ryzyko utraty tysięcy złotych wydawanych przez scammerów na własne reklamy.

Również osoby niezwiązane z reklamą i marketingiem mogą poważnie ucierpieć. Oszuści wykorzystują strony łudząco podobne do serwisów informacyjnych, by kraść dane wrażliwe (takie jak numery kart płatniczych), czy choćby ciasteczka pozwalające na dostęp do naszych kont w każdym serwisie, w którym jesteśmy zalogowani.

Pod pozorem rzekomej wolności wypowiedzi kryje się więc wyłącznie jeden realny benefit – oszczędność milionów dolarów ze strony Mety, kosztem bezpieczeństwa blisko 3 mld osób.

Karolina Kociołek

Digital Marketing Lead w Socjomania. Certyfikowana trenerka Digital Marketing Institute

Ponowne objęcie prezydentury przez Donalda Trumpa wpłynęło na decyzję Mety o zakończeniu programu fact-checkingowego w Stanach Zjednoczonych. Znamienne jest to, że wprowadzony został w 2016 roku, po pierwszych wyborach wygranych przez Trumpa. Choć Meta tłumaczy swoją decyzję tym, że zewnętrzni weryfikatorzy są silnie podatni na stronniczość, a na ich decyzje mogą wpływać liczne błędy poznawcze, faktyczny powód zakończenia programu jest prosty – interes Mety.  

O ile przed laty wprowadzenie takiego programu były opłacalne dla Mety i postrzegania firmy przez opinię publiczną, o tyle teraz jest to sygnał, że prawdopodobnie platforma nie zamierza stać w opozycji do prezydenta.

Wbrew narracji o większej swobodzie i wolności wypowiedzi, jestem dość mocno sceptyczna co do wprowadzanych zmian i zamiany programu fact-checkingowego na „notatki społeczności”, które z dużą dozą prawdopodobieństwa będą pomijane przez większość użytkowników, którzy już teraz w dużej mierze ograniczają się do czytania nagłówków.

Jest to krok w kierunku zwiększania ilości fake-newsów na platformie, siania dezinformacji, a co za tym idzie – zwiększenia możliwości manipulacji nastrojami społecznymi poprzez odpowiednio zaplanowaną i skoordynowaną akcję komunikacyjną.

Dawid Bagiński

Prowadzi agencję marketingu w social mediach, Social Elite

Decyzja firmy Mety o rezygnacji z fact-checkingu i wprowadzeniu programu Community Notes ma zarówno potencjalne korzyści, jak i zagrożenia.

Z jednej strony dla Marka Zuckerberga to dobry ruch biznesowy. Jak sam powiedział w wywiadzie u Joe Rogana, Meta zatrudnia pracowników, którzy zajmują się fact-checkingiem. Wyobrażam sobie, że aby moderować miliardy wpisów, potrzeba tysięcy pracowników. Dla firmy wycofanie się z tego systemu oznacza redukcję etatów i kosztów, czyniąc ich model biznesowy bardziej rentownym

Widzę też, że platforma X zyskuje popularność, a użytkownicy platformy są niezwykle zaangażowani. Funkcja Community Notes, którą chce wprowadzić Meta, kopiując rozwiązanie platformy X, może przyczynić się do zwiększenia zaangażowania użytkowników Instagrama i Facebooka. Pamiętajmy, że social media to biznes, a w biznesie technologicznym trzeba być konkurencyjnym.

Co więcej, pod rządami Donalda Trumpa ten ruch dla Marka Zuckerberga jest PR-owo bardzo opłacalny. Już widzimy, jak wiele się o nim mówi i to w dobrym świetle. Osobiście uważam, że jest to w głównej mierze dobry ruch biznesowy i dobra zagrywka PR-owa. 

Długoterminowo istnieje też jednak duże zagrożenie. Jakie? Wzrostu ilości dezinformacji i manipulacji opiniami społecznymi. Jest przecież wiele wydarzeń i informacji, do których my, „zwykli obywatele” nie mamy dostępu. Jest wiele wydarzeń i informacji niejawnych publicznie. Dlatego skuteczna ocena treści przez społeczność platformy w wielu przypadkach będzie niewykonalna. Łatwo wyobrazić sobie, że w takiej sytuacji może dość do manipulacji opiniami. 

Warto też zastanowić się, jak to rozwiązanie w dłuższej perspektywie wpłynie na dzieci, które mają dostęp do platform i kłamią w kwestii swojego wieku. Na platformie X widać ogromny wzrost wolności słowa i to jest na pewno lepsze niż cenzura polityczna. Z drugiej strony na platformie można znaleźć każdy rodzaj treści, w tym nagrania ze strzelanin, śmierci czy tragicznych wypadków. Wyobrażam sobie, że na platformie można znaleźć treści dosłownie każdego rodzaju – w tym totalne patologie, których nie zobaczymy nawet we freak fightach. Jaki to może mieć wpływ na kształtowanie umysłów dzieci i jakie wartości wniosą do świata, gdy będą dorosłe?

Szymon Florczak

Head of Social w maxroy. Prowadzi szkolenia z Facebooka

Decyzja Marka Zuckerberga o zastąpieniu fact-checkingu systemem Community Notes, wzorowanym na rozwiązaniu platformy X, to krok w stronę decentralizacji moderacji treści. Zuckerberg wskazuje na zaangażowaniu społeczności jako kluczu do efektywnej moderacji, ale rozwiązanie to niesie ze sobą istotne wyzwania.

System Community Notes, oparty na wspólnej weryfikacji treści przez użytkowników, może zwiększyć ich poczucie wpływu, ale brak centralnej kontroli eksperckiej stwarza ryzyko manipulacji, zwłaszcza w tematach polityki czy zdrowia.

Zmiana podejścia do moderacji wpłynie również na rynek reklamowy, otwierając możliwości promowania treści wcześniej blokowanych. Może to przyciągnąć nowych reklamodawców i wygenerować wyższe przychody dla Mety, ale istnieje ryzyko spadku wiarygodności platformy.

Zuckerberg, który w podcaście Joe’a Rogana mówił o presji regulatorów i użytkowników, musi znaleźć równowagę między otwartością a odpowiedzialnością. Jeśli Meta sprosta wyzwaniom i zabezpieczy system przed nadużyciami, zmiana ta może przynieść sukces i zapewnić Zuckerbergowi miejsce w TOP 3 najbogatszych ludzi świata.

Grzegorz Miecznikowski

CEO S Words. Ekspert LinkedIn, szkoleniowiec, specjalista od komunikacji, optymalizacji sprzedaży i rozwoju biznesu

Możemy mieć nadzieję, że mechanizmy takie jak Community Notes będą działać skutecznie, ale dotychczasowe dane budzą poważne obawy. Według raportu Center for Countering Digital Hate (CCDH), 74% notatek społecznościowych dotyczących dezinformacji wyborczej w USA nigdy nie została wyświetlona użytkownikom serwisu X. Fake newsy na temat wyborów osiągnęły 13 razy większy zasięg niż zweryfikowane informacje.

To, że jesteśmy w Unii Europejskiej, nie oznacza, że zmiany proponowane przez Meta nas nie dotkną. Nasz region już teraz zalewają fake newsy, deep fakes, które wpływają na opinię publiczną i które z serwisów Meta nie są usuwane.

Nowa polityka moderacji Meta daje zielone światło osobom o konserwatywnych poglądach do stosowania przemocy słownej wobec grup marginalizowanych. Kilka dni temu Stowarzyszenie Demagog, zajmujące się walką z dezinformacją, donosiło o wzmożonym ataku polityków Konfederacji na swoją stronę. Równocześnie tajemniczo znikają posty dotyczące spraw LGBTQIAP+ czy praw reprodukcyjnych kobiet (o czym donoszą NGO w USA i jednostkowo w Europie), publikowane na stronach organizacji pozarządowych.

Inny przykład to usunięcie przez Meta zdjęcia sprzed trzech lat, na którym influencerzy LGBTQIAP+, Jakub i Dawid, całują się w tęczowych maseczkach w „strefie wolnej od LGBT”. Treść ta została oflagowana jako „nawoływanie do nienawiści”.

Nowe zasady moderacji utrudnią działalność organizacjom prawoczłowieczym, fact-checkerom, firmom oraz osobom publicznym, które będą musiały intensyfikować swoje działania moderacyjne w kanałach społecznościowych, zarówno jeśli chodzi o sekcje komentarzy, jak walkę z fałszywymi wzmiankami na temat swoich marek.

Żyjemy w czasach, które przypominają fabuły dystopijnych filmów science fiction – władza polityczna, wpływy, możliwość manipulacji większymi i mniejszymi gospodarkami koncentruje się w rękach cyfrowych magnatów. Pytanie brzmi: czy uda się ich powstrzymać i jakie szkody wyrządzą społeczeństwom na całym świecie w imię swoich biznesów?

Mikołaj Nowak

Brand Strategist & Co-Founder Iskrzenie Studio. Autor Metody Satelitarnej

What the Zuck? – zastanawiamy się od kilku tygodni, choć odpowiedź jest prosta i (niestety) sprowadza się do politycznego uwikłania: trójkąt „Trump, Musk i Zuck” może okazać się „bermudzkim” tylko dla jednego z nich. Tak zaprezentowano karty w nowym rozdaniu: Zuck nie wywraca stolika do góry nogami, a wręcz komunikuje przegraną (i robi z siebie ofiarę), by Meta nie dobiegła do innej mety.

Zrozumienie tego faktu ułatwia chronologia zdarzeń: rezygnacja Mety z fact-checkingu (w czasach masowej dezinformacji!) poprzez dostosowanie postępowania akurat do politycznego programu Trumpa – praktycznie nikt nie ma wątpliwości, że jest to ukłon w stronę tamtejszych i jak widać wiodących wzorców komunikacji. Ukłon świadczyłby o szacunku, tu jednak widać i czuć przymus, co jest komunikowane formą „albo z nami, albo Bermudy”.

Tym samym brand hero Meta i jej CEO zarazem traci wiarygodność jako lider, a jego dalsze działania rodzą pytania, np.: czy jest miliarderem na sznurkach? Jaki naprawdę jest jego wpływ na rzeczywistość social mediów? I czy wpływ ten nie jest przeceniany?

Marketerzy i inne osoby odpowiedzialne za jakość oraz kreowanie dialogu na platformach należących do Meta mają przed sobą wyzwanie – zespolenie nowej polityki z prawem obowiązującym na konkretnym terytorium będzie rodzić wątpliwości i nieporozumienia.

W końcu Mark mówi, że od teraz można więcej, bo Donald i Elon tego oczekują. A ja pytam: czego oczekuje tłum, czyli de facto rdzeń, sens i przyczyna istnienia SOCIAL mediów?

Wypowiedź nie powstała w oparciu o AI.

Mikhail Fediukovich

Senior Performance Specialist, Digital Consulting, Performance Lead w Kerris

W 2016 roku, po wygranej Trumpa, głośno omawiano temat Big Daty i Brada Parscale’a. Po 8 latach (w 2024 roku) w kontekście wyników wyborów na tapet był wzięty wpływ Elona Muska i eX-Twittera. W centrum tego wszystkiego nadal stoją media społecznościowe, które umożliwiają zarówno zbieranie informacji o użytkownikach, jak i wpływanie na ich poglądy. Dlatego zmian na Meta nie możemy rozpatrywać w oderwaniu od zmieniającego się kierunku politycznego w USA.

Te zmiany mogą poprawić odbiór Mety jako bardziej demokratycznej platformy i przywrócić polityczne dyskusje, w tym pod postami bardziej alternatywnych mediów. Niestety, algorytmy social media wspierają tworzenie baniek informacyjnych, przez co każdy pozostanie przy swoich opiniach. W skrajnych przypadkach model Community Notes może być też zmanipulowany przez zorganizowane grupy działające w złej wierze, co może podważyć zaufanie do Mety jako źródła informacji.

Jeśli chodzi o reklamodawców, monopol Mety utrzyma ich na platformie – nawet przy ryzyku lokowania marek w nieodpowiednim kontekście. Z kolei większe zaangażowanie użytkowników i dłuższy czas spędzany na platformach przełożą się na jeszcze większe wyświetlenia i zyski dla Mety.

Patryk Gwarek

Social Media & Gaming Specialist w agencji GoldenSubmarine, w której jako hard user TikToka uskutecznia niestandardowe formy komunikacji oraz opracowuje gamingowe aktywacje przeznaczone nie tylko dla generacji Z i Alfa

Ta zmiana przypomina oddanie megafonu w ręce tłumu – może zwiększyć zaangażowanie, ale niesie ze sobą duże ryzyko. Instagram i Facebook mogą przekształcić się w przestrzenie o większej wiarygodności, gdzie różne perspektywy współtworzą prawdę. To szansa na oddolny dialog, którego przykład możemy zobaczyć na X.

Jest też druga strona medalu. Co się stanie, jeśli megafon trafi w ręce osób, które będą chciały go wykorzystać do szerzenia dezinformacji? Przykłady pokazują, że odbiorcy na Facebooku mają skłonności zarówno do tworzenia, jak i wierzenia w dezinformacje, co mogliśmy niedawno obserwować przy fali RTM-ów związanych z chałką AI. Choć temat bawił, nie bez powodu ten insight był autentyczny. Wynika to też z tego, że platforma przyciąga nieco starszą grupę odbiorców, która nie jest tak obeznana z cyfrowymi trendami i rozpoznawaniem fake newsów jak młodsi użytkownicy np TikToka. 

Widzimy też tendencję do traktowania informacji z social mediów jako faktów, co w połączeniu z zanikiem umiejętności krytycznego myślenia jest zagrożeniem. Dlatego Community Notes mogą skłaniać do refleksji, zmuszając nieco odbiorców do głębszego zastanowienia się nad treścią, którą przeglądają. Natomiast czy Meta w odpowiedni sposób będzie moderować moderujących?

To może zmienić dynamikę platform, szczególnie na Facebooku, gdzie raczej większość konsumuje treści, niż je tworzy, ale bez solidnych zabezpieczeń ten eksperyment może zakończyć niepowodzeniem, bo tłum potrafi zarówno budować mosty, jak i je burzyć.

czytaj także

Dzień Babci i Dziadka – 15 kampanii reklamowych i społecznych z seniorami

Anna Kołodziej-Muszyńska

O autorze

Anna Kołodziej-Muszyńska

Redaktor naczelna & content marketing manager w sprawny.marketing

zobacz więcej artykułów >>

Zostaw komentarz

  1. Redakcja

    Przypominamy, że wielkimi krokami zbliża się konferencja I ♥ Marketing & Technology, która odbędzie się już 8–10 kwietnia 2025 roku.

    Zapoznaj się także z ofertą organizowanych przez nas szkoleń z zakresu marketingu.

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wpisz imię
Napisz komentarz